O języku angielskim słów kilka...
- Paulina Margol
- 29 lis 2017
- 1 minut(y) czytania

Kilka dni temu miałam spotkanie na uczelni z przedstawicielem jednego z wydawnictw. Wiecie co, dało mi to wiele do myślenia. Ów przedstawiciel mówił tylko po angielsku, płynnie ze świetnym akcentem. Zero zająknięcia, bogate słownictwo.
Uczę się angielskiego od podstawówki do chwili obecnej - jakieś 13 lat i gdyby nie to, że chodziłam na dodatkowe zajęcia oraz gdyby nie rozmowa z anglojęzycznymi znajomymi, to nie ma możliwości, żebym swobodnie rozmawiała. 13 lat nauki, które nie dały mi praktycznie nic, publiczne placówki kształcą nas tylko w celu napisania testu, no ewentualnie krótkiego wypracowania. Milion zadań gramatycznych, które udowadniają tylko że umiem wstawić czasownik w odpowiedniej formie, a zapyta mnie jakiś obcokrajowiec o drogę, to się zacinam i nie umiem wydusić z siebie słowa. Taka jest prawda.
Ilu uczniów nie jest w stanie uczyć się indywidualnie, na korepetycjach ze względów materialnych? Szkoła nigdy nie pozwoli im rozwinąć się językowo. Dlaczego? Bo nie mówimy na lekcjach, a podstawą komunikacji jest mowa! Dlaczego nie mówimy na lekcjach? Bo grupy są za duże i nie ma na to czasu! Przynajmniej w większości przypadków. To smutne, że 13 lat uczymy się rok w rok czym jest Present Simple, Past Simple czy Perfect w porywach do trybów warunkowych, a nie mamy możliwości wypróbowania ich w praktyce. Nawet na studiach sytuacja się powtarza, kompletny brak możliwości praktykowania języka angielskiego. Do czego to prowadzi? Marnowanie czasu, pieniędzy…
Comments