Hanahaki cz. 1
- Izabela Gajda
- 15 sty 2018
- 3 minut(y) czytania

Hanahaki - nazwa fikcyjnej choroby, przewijającej się przez wszelkie fanfiction. Powoduje ją nieodwzajemniona miłość. Objawia się wykaszliwaniem/wyrzygiwaniem kwiatków, które w miarę postępu choroby zarastają drogi oddechowe i doprowadzają do śmierci osoby chorej. Wyleczyć ją może odwzajemnienie uczucia przez obiekt westchnień lub operacja, co wiąże się z utratą wszelkich wspomnień o ukochanym/ukochanej.
***
Nie sądziła, że ze wszystkich osób na świecie, właśnie jej to się przydarzy. Miała się za osobę rozsądną, zorganizowaną, twardo stąpającą po ziemi. W swoim wolnym wycinku czasu nie potrafiła i nie chciała znaleźć miejsca, by myśleć o kimkolwiek w sposób inny niż przyjacielski. Przez takie podejście parę osób postrzegało ją jako kobietę głęboko nieszczęśliwą i samotną. Jednak to było tylko ich zdanie, bo czuła się w obecnej sytuacji bardzo dobrze.
Lecz w pewnym momencie, nie zdążyła nawet zarejestrować kiedy, coś się zmieniło. Zaczęła poświęcać swój czas oraz myśli konkretnej osobie.
Rozmowy telefoniczne, rozmowy przez komunikatory internetowe, spotkania przy kawie, w większym gronie czasami przy piwie. Poczucie więzi z tym człowiekiem sprawiało, że, nie będąc zbyt rozrywkową czy entuzjastyczną osobą, chciała więcej podróżować poza obręb miast, po których głównie się poruszała. Chciała uczyć się też nowych rzeczy - zapisała się więc na kurs językowy dla dorosłych oraz do miejskiego koła historycznego w celu poznania dziejów rodzimej miejscowości, które do tej pory niezbyt ją interesowały. Adam i uczucie, jakie do niego żywiła, stał się jej siłą napędową do działania w kwestiach towarzysko - samorozwojowych.
Po raz pierwszy od kilku lat poczuła, że ktoś zaczyna być równie ważny jak ona sama. I była niemal przekonana, że jej uczucia są odwzajemnione. Po kilku konsultacjach ze wspólnymi znajomymi oraz samą sobą postanowiła otwarcie przyznać się przed obiektem zakochania, że chce czegoś więcej niż przyjaźń.
Jak zaplanowała, tak uczyniła. O ironio, nie przewidziała jednak najgorszego scenariusza, chociaż do tej pory zawsze tworzyła takich tysiące. Niestety, różowe okulary skutecznie nie przepuszczały żadnych wątpliwości.
Informacja zwrotna o skróconej treści " Przepraszam, ale nie jestem tobą w ten sposób zainteresowany. Pozostańmy przyjaciółmi " była dla niej olbrzymim ciosem. Choć z zewnątrz przyjęła to dobrze, uśmiechając się najszczerzej jak tylko potrafiła skłamała, że była przygotowana na taką odpowiedź, tak w środku poczuła, jakby coś w niej skamieniało. Umarło.
Od tego momentu każde spotkanie z Adamem sprawiało jej ból nie do zniesienia. Serce dziko napierało na mostek, jakby chciało się wydostać z piersi, oddech był ciężki i urywany, jakby coś zatykało drogi oddechowe, uniemożliwiając swobodną wymianę gazową. Z pozoru mogłoby się wydawać, że rozmawiają normalnie, jednak gdy zostawali sami zapadała niezręczna cisza.
Nie mogła zerwać z nim kontaktu. Zdając sobie sprawę z własnego, złego położenia, chciała to zrobić, ale na przeszkodzie stało między innymi zbyt wielu wspólnych znajomych, więc siłą rzeczy musiała się liczyć z późniejszym spotkaniem.
Czas upływał, a ona czuła się coraz gorzej. Jeśli wcześniej wręcz nie potrafiła usiedzieć na miejscu, cierpiała na nadmiar energii, tak teraz miała wrażenie, jakby była małym balonikiem, z którego ktoś spuścił całe powietrze. Chodząc wlekła nogę za nogą, mało jadła, umiała zasnąć w dowolnym miejscu, w dowolnym położeniu. Pewnego dnia, kiedy wreszcie udało jej się doprowadzić siebie do porządku i wyjść na zakupy, zobaczyła go na ulicy w towarzystwie nieznajomej dziewczyny. Szli, trzymając się za ręce, Adam patrzył na towarzyszkę niby na ósmy cud świata.
Poczuła, jakby coś w niej pękło. Dosłownie. Ledwie dopadła toalety w galerii, a z jej ust prócz krwi wydobył się strumień różnokolorowych kwiatów. Kiedy skończyła wymiotować, wpatrywała się z osłupieniem w unoszące się po zabarwionej na czerwono wodzie płatki. Nie mogła w to uwierzyć. Zachorowała na drugą najgroźniejszą chorobę po depresji, która zdziesiątkowała ludzkość w okolicach połowy dwudziestego pierwszego wieku. Zachorowała na hanahaki - zachorowała śmiertelnie na nieodwzajemnioną miłość.
Comments